Dominika obudziła się wcześnie rano, mimo że położyła się spać około dwudziestej czwartej. Nie lubiła, gdy ktoś używał jej imienia zwracając się do niej. Feta- to było określenie, którego używał każdy. Była rozpoznawalna w internecie, na co sobie w pełni zasłużyła. Pomaga ludziom, bardzo często. Jej interesowania biegną pędem ku psychologii, dlatego też zna się na ludziach, jak nikt inny. Ma chłopaka- cholernie przystojnego Marka, starszego o trzy lata. Nie jest to typowy związek- ta miłość jest zbyt silna, by ją tak nazwać- nie było możliwości by opisać to, co ich łączy słowami. Między nimi było tak, jak w filmie. Byli wobec siebie najlepszymi przyjaciółmi, co dawało im totalną swobodę do bycia sobą. Ludzie z zewnątrz wspominali o związku idealnym, ale ja wiem i Ty też wiesz, że takie nie istnieją. Feta i Marek na swojej drodze przeżyli kilka, lub nawet kilkanaście górek, na które oboje, trzymając się kurczowo za ręce, musieli wejść. Potem już trudności znikały. Uczesała swoje czarne włosy przyglądając się sobie w lustrze, zjadła rutynowe śniadanie w postaci kanapek. Przez chwilę nawet można było powiedzieć, że zastanawiała się, co na siebie włożyć, jednak bez dłuższego namysłu chwyciła spódniczkę w czerwoną kratkę, oraz czarny sweterek- wszystko to przypieczętowała glanami.
Idąc ulicą z Markiem spotkała kilka osób, które z uśmiechem na twarzy witały ją, czuła się nieswojo, gdy ludzie tak ją wyróżniali- przecież jest człowiekiem. Dla Brudnych Dzieci jest niezastąpioną Matką- nadzwyczajnie szanowaną, kochaną... Na swój sposób pochlebiało jej to.
-Dzięki.- uśmiechnęła się do Marka, który podał jej kawę z automatu. Usiedli na murku nieopodal centrum handlowego i z uwielbieniem sączyli napój wtuleni w siebie.
*
Początek ;__;